Dzień dobry, Szanowni Państwo, mam problem i proszę o poradę lub jakąkolwiek pomoc w mojej sprawie.
Opisałem swój problem dość rozlegle, może nawet chaotycznie, ale proszę o dokładne przeczytanie ze zrozumieniem.
24 września 2008 r. mając 23 lata, w banku PKO zawarłem umowę pożyczki na kwotę 20 tys. Do oddania według umowy było 30 tys. Z tych pieniędzy spłaciłem dług mojej Świętej już pamięci Mamy, wobec której toczyło się postępowanie egzekucyjne w sprawie zadłużenia mieszkania, w którym wspólnie mieszkaliśmy. Niestety nie było mnie wtedy stać na spłatę tej pożyczki, ponieważ pracowałem za najniższa krajową w służbie zdrowia. Zapłaciłem dwie może trzy raty i się poddałem. Moja matka była osobą nie pracującą, a na dodatek chorowała na depresję i miała problemy psychiczne. Wtedy nie zdawałem sobie jeszcze z tego sprawy. Obiecywała, że będzie regularnie już opłacać, czynsz jednak tego nie robiła, a ja tego nie nadzorowałem z powodu moich własnych problemów.
Wracając do wspomnianej pożyczki, bank widząc, że nie jestem w stanie jej opłacać, sprzedał moje zadłużenie firmie windykacyjnej, obecnie funduszowi sekurytyzacyjnemu BEST z siedzibą w Gdyni.
Wspomniana firma próbowała ze mną kontaktu w dość nieuprzejmy sposób a ja ze względu na trwające wtedy problemy rodzinne (chora matka, która ponownie zadłużyła mieszkanie, oddanie przez moją byłą partnerkę naszego syna do domu dziecka bez mojej wiedzy zawirowania z pracą itp.) po prostu unikałem kontaktu, który i tak był dość problematyczny i bez możliwości uzgodnienia spłaty w dogodnych dla obu stron ratach. Wpłaciłem po namowach windykacji jednorazowo 50 zł, a potem tego pożałowałem, ponieważ niczego to nie zmieniło. Z tego powodu zmieniałem kilka razy pracę i sprawa ucichła.
Dnia 15 grudnia 2011 r. wystosowano nakaz zapłaty oraz podjęto czynności egzekucyjne przez komornika. Niestety pomimo moich szczerych chęci dogadania się w kwestiach spłaty komornik zajął całe konto, a także część wynagrodzenia. Odesłał mnie do wierzyciela, a Firma Best odesłała mnie z powrotem do komornika. W obu przypadkach byłem tak kilkakrotnie odsyłany a w trakcie rozmów telefonicznych zwyzywany od K i CH przez przedstawicieli firmy BEST. Wtedy podjąłem decyzję, że ucieknę od tego i podjąłem pracę na czarno, a potem prowadziłem JDG na ryczałt. Nie miałem konta w banku, więc byłem nie do namierzenia, a z ryczałtu miałem niskie przychody.
Od 2017 r. pracuję na umowę o pracę w firmie o ugruntowanej pozycji. Zarabiam 3 tys. na rękę. Posiadam żonę i troje synów w tym jednego, którego odebrałem z obecną żoną z domu dziecka po tym jak moja poprzednia partnerka porzuciła syna bez mojej wiedzy. Jeden z synów posiada orzeczenie o niepełnosprawności symbol 10-N (zdiagnozowano u niego afazję ruchową i zaburzenia ekspresji mowy) Jestem jedynym żywicielem rodziny, ponieważ żona ma poważne problemy z kręgosłupem (dyscektomia odcinka nr. 5) przez co nie może podjąć się normalnej pracy. Jest ciężko, ale jakoś udawało mi się do tej pory utrzymać rodzinę. Mieszkamy pokątnie u Teściowej, jest ciasno dość gwarno i przez to tylko marzymy o swoim Mieszkaniu, niestety z powodu moich długów nie mam dobrej historii kredytowej.
Okazało się, że komornik na polecenie firmy BEST rozpoczął postępowanie egzekucyjne na kwotę prawie 48 tys.
Z tego powodu podjąłem współprace z kancelarią, która za kwotę 2 tys. Podpisała ze mną umowę o świadczenie usług w procesie oddłużania. Z powodu tego, że komornik działał na podstawie nakazu zapłaty, który został doręczony nieprawidłowo na wniosek kancelarii e-sąd rejonowy w Lublinie oddalił nakaz zapłaty z tytułu nieprawidłowego doręczenia a co za tym idzie przedawnienia. Jednak wtedy firma BEST rozpoczęła walkę, która właśnie przegrałem. Kilka dni temu kancelaria przedstawiła mi wyrok sądu oraz informację, że:
„analiza sprawy prowadzi do wniosku, że uzasadnienie orzeczenia jest prawidłowe i niestety należy się z nim zgodzić. Wskutek uchylenia klauzuli wykonalności oraz wniesienia sprzeciwu, strona powodowa przedłożyła dowód na istnienie dochodzonego roszczenia oraz jego skuteczne nabycie od wierzyciela pierwotnego — PKO BP S.A. – który udzielił Panu pożyczki. Kwestia przedawnienia została Panu szczegółowo opisana w ostatnim mailu, pokrótce, roszczenie nie uległo przedawnieniu z uwagi na wypowiedzenie umowy pożyczki we wrześniu 2009 r. oraz wszczęcie postępowania sądowego w dniu 17 października 2011 r. Pomiędzy tymi datami nie upłynął trzyletni okres przedawnienia, a więc nie możemy o nim mówić w tym konkretny przypadku. Na chwilę obecną mamy trzy opcje:
1. zgadzamy się z wyrokiem, który jutro stanie się prawomocny i po nadaniu klauzuli wykonalności będzie stanowić podstawę postępowania egzekucyjnego,
2 wnosimy tzw. zapowiedź apelacji (pierwszą jej stronę). W tym przypadku Sąd Rejonowy przekaże akta sprawy do Sądu Okręgowego, który wezwie nas do uzupełnienia braków formalnych. Cała procedura powinna potrwać około 2-3 miesięcy. Plusy-przedłużamy okres uprawomocnienia się orzeczenia o 2-3 miesiące oraz powyższa czynność jest darmowa przed Sądem;
3. wnosimy apelację, która zostanie oddalona. Minusy-od apelacji należna jest opłata sądowa w wysokości 1.586 zł oraz za jej oddalenie Sąd zasądzi od Pana na rzecz strony powodowej koszty zastępstwa procesowego w kwocie 1.800 zł, a więc całość wyniesie dodatkowo 3.386 zł”
I tutaj rodzi się moje pytanie, co mam robić??? Mam dosyć ciągłych ucieczek, ale nie stać mnie na to, żeby płacić tak wysoką kwotę. Nie kontaktowałem się jeszcze z wierzycielem, bo boję się, że znowu zostanę odesłany z kwitkiem. W e-sądzie sprawa nie widnieje na koncie EPU, natomiast jest obecna pod sygnaturą, której namiar posiadam. Kancelaria przekonywała mnie, że jest możliwość ratunku mojej sytuacji, kiedy nakaz został doręczony zastępczo, a tak właśnie jest w moim przypadku. W tym momencie muszę kancelarii jeszcze połowę kwoty zapłacić za prowadzenie sprawy, która tak naprawdę nie odniosła skutku, a wręcz stworzyła kolejny problem, jakim jest przerwany bieg przedawnienia z mojego punktu widzenia. Bo według sądu sąd przychylił się do zarzutu przedawnienia nad artykułem 118 k.c. a nie 125 k.c.
Bije się z myślami co robić czy znowu uciekać i się chować, czy się z tym mierzyć. Nie chce znowu zmieniać pracy, ale chce, żeby chociaż coś więcej mi zostawało niż tylko kwota wolna od zajęcia, bo musimy za coś żyć. Niestety świadczenia 500 + nie są wystarczające, a moją pensja pokrywała do tej pory w jakimś małym stopniu potrzeby bieżące.
Ze względu na dość ciężką sytuację proszę o poważne podejście do sprawy i doradzenie mi co zrobić. Czy może Państwo będą mogli mi pomóc? Nie stać mnie na opłatę prawników itp., więc piszę do Państwa i liczę, chociaż na odpowiedź co mógłbym zrobić. Czy upadłość konsumencka faktycznie może mi pomóc? Jak mam żyć? Jak sobie poradzić? Mam dosyć ucieczek, a nie stać mnie, żeby kilka lat płacić tak duże kwoty. Proszę o poradę, ale szczerą i bez oszukiwania tylko po prostu jak człowiek do człowieka. Po prostu potrzebuje w tej jednej jedynej życiowej sytuacji pomocy. Nic więcej.
Dziękuję i pozdrawiam Łukasz.