dziękuję za podpowiedzi, oczywiście przeczytam wszystko, bo jak napisałeś/aś mam dużo czasu. Nie pracuję od roku i od praktycznie roku mam problemy finansowe, na początku jeszcze spłacałam ratując się chwilówkami i to mnie chyba najbardziej pogrążyło, do tego doszły problemy z ZUS i US ( zaległy podatek), tak miałam wcześniej działalność, nie zatrudniałam jednak nikogo,gdyż taki był wymóg firmy z którą współpracowałam( forma zatrudnienia-własna działalność-stąd też długi,jak weszłam na duży ZUS,nie zawsze udało się zapłacić. Zamknęłam działalność, pożegnałam sie wcześniej z pracodawcą, ponieważ zmiany ,które proponował nie były dla mnie korzystne i zarabiałam coraz mniej, niestety życie… Myślałam,że uda się wszystko robić dalej w danej branży, ale okazało sie,że zablokował możliwość dostępu przez innego operatora, później był Urząd pracy i poszukiwanie jej również na własną rękę. Odbyte rozmowy,czasami niepotrzebne koszty, pracodawca budował sobie tylko bazę, ale byłam bogatsza o nowe doświadczenia. Ni sądziłam jednak,że przez rok czasu nie znajdę pracy, nie wspomnę już o pracy za porządne wynagrodzenie,do którego byłam wcześniej przyzwyczajona( niestety). Zaczęły się problemy, kłótnie i moja bezsilność. Nie odbierałam tel., listów,bo nie potrafiłam nic powiedzieć, a na informację o tym,że jestem bezrobotna, odpowiadali,że nie mają możliwości zaproponowania ugody,bo z czego będę spłacać, albo proponowali raty, na które nie było mnie stać… Teraz jest już bardzo źle, masz rację PAS1973 nie posiadam milionowego długu, jedynie jakieś może razem 200tyś, może 180tyś. ale jest to dla mnie kwota nie do zdobycia,a nie bardzo mam od kogo ją uzyskać. Z osoby przebojowej,która potrafiła wszystko załatwić,stałam sie wrakiem człowieka i nie potrafię sobie z tym poradzić, oczywiście gdyby nie dzieci,pewnie inaczej by to się skończyło,ale chcę walczyć dla nich…mam nadzieje,że uda mi się wszystko kiedyś spłacić. Nie stać mnie na prawnika,czy jakiegoś radcę, który mógłby mi pomóc,albo chociaż podpowiedział od czego zacząć. Czy na pismo z Sądu, zakładam,że to pewnie wezwanie do zapłaty jakiegoś długu,mogę sie jakoś odwołać? Nigdy wcześniej nie miałam problemów z prawem, zawsze to ja starałam sie pomóc swoim klientom, gdy mieli problemy,a teraz zostałam sama z tym wszystkim. Wiem,że sama naważyłam sobie piwa,bo mogłam rozmawiać jeszcze na początku,gdy moje problemy zaczynały się,a nie teraz gdy już jest bardzo źle,ale człowiek głupi ucieka i liczy że wszystko samo się ułoży, że będzie praca….to jest okropne, że jedynie w internecie możesz o tym porozmawiać i uzyskać jakiś rad….