Mam taką teorię, że zmiana prawa dotyczącego upadłości spowodował znaczne zwiększenie wniosków o upadłość. Dodatkowo mam wrażenie czytając posty na pewnej grupie na FB, że postępowania upadłościowe toczące się według „nowych” przepisów toczą się szybciej i mam wrażenie, że to za sprawą między innymi takiego przepisu:
„Do okresów spłaty, o których mowa w ust. 2-4, zalicza się okres od upływu sześciu miesięcy od dnia ogłoszenia upadłości do dnia zakończenia postępowania upadłościowego. Do okresu spłaty nie zalicza się okresu warunkowego umorzenia zobowiązań upadłego bez ustalenia planu spłaty wierzycieli.”
Według „starych” przepisów nie ma żadnych ograniczeń czasowych. W moim przypadku, gdybym upadał według „nowych” przepisów, właśnie minęło 3,5 roku (36 miesięcy + 6 miesięcy) od postanowienia o upadłości, więc sąd nie mógłby wyznaczyć PSW, chyba, że by przedłużył PSW ponad 36 miesięcy ze względu na niegospodarność. Niestety według „starych” przepisów nie ma żadnych ograniczeń czasowych i nie ma, żadnych podstaw aby moje postępowanie toczyło się tak długo, ponieważ majątek, który wszedł do masy został sprzedany dwa lata temu. Podstępowanie na pewno przedłużały uzupełniające listy wierzytelności (ponieważ wierzyciele zgłaszali się po terminie) ale na miłość boską, dlaczego prosta czynność jaką jest zatwierdzenie uzupełniającej listy wierzytelności trwa ponad pół roku ??
Podsumowując, mam wrażenie że sprawy toczące się według „nowych” przepisów , są wypychane szybciej , bo muszą, a starsze sprawy mogą sobie leżeć i czekać.
Zastanawiam się , czy z tym nie uderzyć np. do Rzecznika Praw Obywatelskich, bo konstytucja gwarantuje, że „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.”, ale pewnie to byłoby porwaniem się z motyką na słońce.